Piotr Bąk Generalista AI
Sztuczna inteligencja miała być naszym wybawieniem, obiecując automatyzację i więcej czasu na strategiczne myślenie. Tymczasem... dane Microsoftu sugerują, że ten niekończący się cykl pracy jest jedną z głównych barier w wykorzystaniu jej pełnego potencjału. W tym artykule rozkładam na czynniki pierwsze kluczowe wnioski z raportu, dzielę się osobistymi refleksjami (i potknięciami!) związanymi z pułapką produktywności oraz zastanawiam się, jak nie zamienić jednego kieratu na inny, tylko bardziej "inteligentny".
No więc, czujecie czasem, że wasz dzień pracy po prostu nie ma końca? To nie jest tylko wasze subiektywne wrażenie. Microsoft w swoim najnowszym raporcie Work Trend Index, datowanym na czerwiec 2025, wali prosto z mostu: tak właśnie wygląda nasza nowa rzeczywistość. Dane, które przedstawiają w tym dokumencie, naprawdę dają do myślenia.
Okazuje się, że dla wielu z nas praca zaczyna się przed 6 rano, a kończy dobrze po 20, często wliczając w to weekendy. I to nie są domysły, a wnioski z badania
przeprowadzonego na solidnej grupie 31 000 pracowników. Microsoft ochrzcił to zjawisko "nieskończonym dniem pracy". Muszę przyznać, termin trafiony w dziesiątkę. Problem jednak nie leży tylko w samej liczbie godzin. Chodzi o ten nieustanny cyfrowy szum – maile, które spływają bez przerwy, powiadomienia wyskakujące co chwilę, spotkania online jedno po drugim. To wszystko sprawia, że nasza praca jest coraz bardziej pofragmentowana, chaotyczna, a skupienie się na czymkolwiek graniczy z cudem.
I tutaj na scenę, niczym rycerz na białym koniu, miała wkroczyć sztuczna inteligencja. Pamiętacie te obietnice? Automatyzacja nużących zadań, więcej czasu na strategiczne myślenie, eksplozja kreatywności. Brzmiało pięknie. Tymczasem raport Microsoftu stawia sprawę jasno: ten nasz "nieskończony dzień pracy" jest jedną z głównych barier w wykorzystaniu pełnego potencjału AI. Trochę to ironiczne, nie sądzicie? Mamy super narzędzie, ale jesteśmy zbyt zajęci i przebodźcowani, by móc z niego efektywnie skorzystać.
Microsoft nie zostawia nas jednak samych z problemem. Proponują pewne rozwiązanie, a właściwie koncepcję, którą nazywają "Frontier Firm". O co w tym chodzi? Mówiąc w skrócie, chodzi o firmy, które nie boją się odważnie przeprojektować swoich procesów biznesowych, stawiając w centrum właśnie AI i tak zwanych agentów (inteligentnych asystentów). Celem jest działanie zwinniej i szybsze generowanie wartości. Wyobraźcie sobie zespoły, gdzie ludzie ściśle współpracują z AI, a każdy pracownik może pełnić rolę "agent bossa", czyli osoby zarządzającej tymi inteligentnymi pomocnikami. Brzmi futurystycznie, owszem, ale może to faktycznie jest kierunek, w którym musimy podążać, żeby nie utonąć w tej fali pracy.
No dobrze, wizja "Frontier Firms" może i jest kusząca, ale jest pewien haczyk. I to, powiem szczerze, spory. Otóż aż 82% liderów uważa umiejętności związane z AI za absolutnie kluczowe dla przyszłości ich organizacji. To świetnie, świadomość rośnie. Problem w tym, że jednocześnie aż 60% pracowników przyznaje bez ogródek, że tych kluczowych umiejętności po prostu nie posiada. To nie jest mała różnica, to gigantyczna luka kompetencyjna. Bez ludzi, którzy potrafią efektywnie pracować z narzędziami AI, rozumieją ich możliwości i ograniczenia, cała ta piękna wizja "Frontier Firms" i transformacji pracy pozostanie jedynie ciekawą teorią na slajdach prezentacji.
Nie da się ukryć, że Microsoft, prezentując te wnioski, ma też na uwadze promocję swoich konkretnych narzędzi, jak choćby Copilot. To biznes, to zrozumiałe. Jednak problem, który poruszają, jest jak najbardziej realny i, jestem przekonany, dotyka wielu z nas, niezależnie od tego, jakich aplikacji używamy na co dzień.
Często zastanawiam się, czy te wszystkie nowe modele pracy, ta wszechobecna sztuczna inteligencja, faktycznie nas odciążą. Czy może jednak – jeśli fundamentalnie nie zmienimy naszej kultury pracy, tego wiecznego "bycia online", tej nieustannej pogoni za produktywnością za wszelką cenę – po prostu dodadzą kolejną warstwę skomplikowania do naszego i tak już zagmatwanego życia zawodowego? Mam poważne obawy, że bez głębokiej zmiany mentalności, bez nauczenia się stawiania granic, AI stanie się tylko kolejnym narzędziem do wypełniania tego "nieskończonego dnia pracy", a nie sposobem na jego realne skrócenie i poprawę jakości naszego życia.
A teraz czas na małe wyznanie. Sam wpadłem w to błędne koło. Odkąd na poważnie zacząłem używać narzędzi AI i automatyzacji w swojej pracy, faktycznie stałem się znacznie bardziej produktywny i efektywny. Potrafiłem zrobić znacznie więcej w krótszym czasie. A jeśli mogę więcej zdziałać, to "logicznym" wydało mi się, że trzeba "carpe diem" i lecieć z kolejnymi projektami, bo poczułem tę dodatkową moc.
Przyznaję się bez bicia, trochę się tym zachłysnąłem. Odpalałem więc projekt za projektem, napędzany tą nowo odkrytą efektywnością, aż w pewnym momencie po prostu się zatkałem. Złapałem zadyszkę i z bólem zdałem sobie sprawę, że wziąłem na swoje barki zdecydowanie za dużo. Prowadzenie pięciu dużych projektów jednocześnie to, delikatnie mówiąc, nie był najlepszy pomysł.
AI i automatyzacja, choć są genialnymi narzędziami, nie odbędą za mnie kluczowych spotkań handlowych, nie pojadą na branżowe eventy i, co najważniejsze, nie obsłużą moich klientów na takim indywidualnym poziomie, jakiego ja sam bym od siebie oczekiwał i jakiego oni słusznie ode mnie wymagają.
Wracając do meritum i wniosków z raportu Microsoftu – to naprawdę ważny głos w dyskusji o przyszłości pracy. Ten "nieskończony dzień pracy" to nie jest jakaś abstrakcyjna wizja z filmów science-fiction, to dla zbyt wielu z nas codzienna, męcząca rzeczywistość. Sztuczna inteligencja ma ogromny potencjał, co do tego nie ma wątpliwości. Ale sama technologia, choćby nie wiem jak zaawansowana, nie rozwiąże problemu.
Potrzebujemy czegoś więcej. Potrzebujemy odwagi, by przeprojektować nie tylko nasze procesy i narzędzia, ale przede wszystkim nasze myślenie o pracy, o jej wartości, o granicach między życiem zawodowym a prywatnym. Te granice, jak widać, będą się dynamicznie zmieniać w erze AI i automatyzacji, i to od nas zależy, czy pozwolimy im się całkowicie zatrzeć.
Inaczej, obawiam się, że po prostu zamienimy jeden kierat na inny. Może i będzie on bardziej "inteligentny", ale wciąż pozostanie kieratem. A chyba nie o to w tym wszystkim chodzi, prawda?
Raport - The Year the Frontier Firm Is Born 2025
Projektuje, buduję i zarządzam projektami wykorzystując framework ALA: Automatyzację, Low-Code/No-Code oraz AI, by osiągać maksymalne rezultaty przy minimalnych zasobach.
Piotr Bąk Solo Founder, Generalista AI
Lubię dzielić się swoją wiedzą oraz tym co robię, jak pracuje i co tworzę. Jeśli interesuje Cię no-code development, praca zdalna, własny biznes i lifestyle to zapisz się do mojego newslettera. Od czasu do czasu wyślę Ci ciekawego mejla.
NoCode Mind